czwartek, 16 lutego 2012

Zasypało nas po pas. Zima w pełni. Jest przepięknie. Brakuje mi tylko słońca swiecącego delikatnie.
Cały tydzień mamy jakiś rozbiegany, zajęty, szykują się rewolucje, na których myśl ściska mnie w żołądku.
W całym tym zamieszaniu znaleźliśmy jednak chwilę żeby 14 lutego usiąść spokojnie z dziećmi i poprostu pobyć. Jakimś cudem na stole pojawił się tort. Tort banalny w wykonaniu, przepyszny, mało słodki.

Dla chętnych podaje przepis.

Biszkopt ( ponoć najłatwiejsze ciasto, mi zawsze opadał):

  • 6 jajek
  • lekko ponad ½ szklanki mąki pszennej
  • 1 kopiata łyżka kakao (po połączeniu kakao i mąki pszennej powinniśmy otrzymać ¾ szklanki)
  • 3/4 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1 szklanka cukru
  • 2 łyżki wody
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  1. Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywną pianę. Dalej ubijając, dodać stopniowo cukier. Dalej miksując, dodać po jednym żółtku.
  2. W miseczce wymieszać obie mąki z proszkiem do pieczenia. (Najlepiej, jeśli mąkę przesiejemy, wtedy będzie pulchna i unikniemy grudek). Dodawać porcjami do masy jajecznej, delikatnie mieszając łyżką drewnianą. W międzyczasie dodać wodę. (Dodając mąkę i wodę można dalej miksować mikserem, ale na najmniejszych obrotach. Miksować chwilę, tylko do połączenia składników).

I "moja" ( przepis z www) masa/ mus.  Masa bez jajek, bez masła.
  • 250 g sera mascarpone
  • 100 g ciemnej czekolady (minimum 64% kakao)
  • 350 ml śmietany do deserów 36% lub śmietanki kremowej 30%, zimnej
  • 1/2 szklanki cukru pudru
 Czekoladę połamać na kosteczki, roztopić w kąpieli wodnej i jeszcze ciepłą (nie gorącą!) połączyć za pomocą łyżki z serem mascarpone. Zimną śmietankę do deserów ubić na bardzo sztywną pianę razem z cukrem pudrem, wmieszać ją delikatnymi ruchami szpatułki do masy czekoladowej. Wstawić do lodówki do czasu przełożenia.

Ja osobiście żeby było jeszcze smaczniej smaruje ciasto konfiturą wiśniową i potem dopiero musem.



Potem mus i kolejna warstwa. Niestety (jak to zwykle bywa gdy robi się coś na 5 min przed) w sklepie brakło słodkości dekoracyjnych. Bita śmietana musiała wystarczyć.




Pierwszym tortem jaki upiekłam w swoim życiu i był w pełni zjadliwy, był tort urodzinowy dla Kingi. Zamówiona była Barbi/ księżniczka. Cena tortu w cukierni mnie przeraziła (120zł minimum). Postanowiłam spróbować sama.


Może i nic specjalnego, ale dziecko było zadowolone, a o to chodziło.

Jeśli już mowa o pierwszym razie, to wczoraj był taki pierwszy. I znowu coś idealnie nieidealnego, ale pierwsze.


Jak narazie wszystko się trzyma, nic nie odpadło. Tak więc pora na następne wyzwania :)

Wczoraj odbył się też ten długo wyczekany bal karnawałowy w przedszkolu. Były tańce połamańce, głośna muzyka, konkursy, poczęstunek i wiele innych atrakcji:)


A dziś Tłusty Czwartek... hm...może jakieś faworki po powrocie Kingi z przedszkola wyczarujemy:)

Pozdrawiam
                  ElżBietka

wtorek, 7 lutego 2012

Cudze chwaliłam

Czasem tak jest, że ma się coś pod nosem a szuka się daleko. Ileż to razy byłam na stonie sklepu Duka, czy Home & You. O ile Duka ma sklep on line, ten drugi go nie posiada (albo ja ślepota przegapiłam). Te wszystkie kubeczki, ściereczki, podkładki, świeczki.... pozwoliły nacieszyć moje oko. Nie stronie od zakupów na www, ale akurat szkło wolę kupować tradycyjnie w sklepie. Poza tym to 15zł za przesyłkę, gdy mogę mieć za to np. 2 śliczne kubki, czy 2 foremki na tartę ... eh:( W sklepie on line Duka już miałam zamawiać pastelowe formki na tartę, gdy... koleżanka wyciągnęła mnie na zakupowe szaleństwo do Centrum Silesia. I jaka była moja radość, gdy wśród gąszcza wystaw i szyldów wypatrzyłam te dwa, o których mowa.
Weszłam do Home & You i nie wiedziałam na co patrzeć. Normalnie oczopląsu dostałam:) A gdy weszłam na dział kuchenny wiedziałam, że będzie to mój ulubiony sklep.
W niedzielę, gdy pojechałam do kina z Kingą na Piękną i Bestię raz jeszcze weszłam, pomyślałam i wyszłam uboższa o 80zł:)
Ciężko się było zdecydować na konkretny "zestaw". Ja wybrałam ten kawowy. A tak na marginesie to motywy kawowe skojarzyły mi się z kuchanią Dity:) (Ciotka pozdrawiam).




Co kupiłam? Dwa kubki (narazie dwa), fartuszek, świereczki i podkładkę coś ala silikon, czy guma. Oczywiście to nie wszystko co było w sklepie z tego wzoru. Następne zakupy też będą:)
Ściereczka, fartuszek oraz podkładka są całe w różnorakie przepisy na pyszną kawę.
I to co pisałam wcześniej. Duży minus, że Home & You nie ma sklepu on line, w którym można zrobić zakupy i np. odebrać w sklepie stacjonarnym. Co gorsza nie można nawet przyść do sklepu i zamówić tego co się chce, bo i tak tego nie przyślą:(:(:( Jedynym rozwiązaniem są telefony do sklepu z pytaniem "czy jest...?"

A teraz wybaczcie...śmigam na kawkę wg przepisu z fartuszka:)

Pozdrawiam
                   ElżBietka

czwartek, 2 lutego 2012

Brrr...zimno, nawet bardzo. Temperatury - 20 stopni to nie dla mnie.

Ostatnio szperając po stronach www, po blogach zobaczyłam coś co ... musiałam mieć. Uwaga chwalę się:)






Wianek, cały w mniejszych i większych muszelkach. Jest piękny. Zawisł hm...w łazience:) Muszelki...woda...:)
Następny w planach jest wianek do dużego pokoju. Wszystkie cudeńka możecie zobaczyć tu.

Przywiozłam też maszynę do szycia. Udało mi się nawet uszyć coś, co przypomina serduszko. A jako że materiałów w domu brak muszę gdzieś się udać i zakupić. I próbować, próbować, próbować...

Kinga szykuje się do balu karnawałowego. Wczoraj wszystkie markety objechałam, bo tej jednej wymarzonej nigdzie nie było. I gdy już wydawało się, że nic nie znajdziemy, wypatrzyłyśmy tą o której mowa była.
A tutaj przymiarki już w domu.

Weekend za pasem, więc plany są iście robocze. Wypad do Ikei i pieczenie ciasteczek....

Pozdrawiam
                  ElżBietka