czwartek, 15 marca 2012

Biedroneczki są w kropeczki

Po długiej przerwie wreszcie jakaś mobilizacja do życia. To chyba za sprawą rosnących pod naszym balkonem przebiśniegów, krokusów oraz przebijających się tulipanów i narcyzów.
Temperatury takie sobie i dobrze, bo dziecko starsze nam tydzień temu w ciapki się obudziło. Początkowo były 3 ale poszło szybko. Tak więc...biedroneczki są  w kropeczki. Obyło się bez gorączki i bólu. Był natomiast przypływ energii. Ja po tygodniu z dwiema moimi kobietami w domu leko posiwiałam;)
Wymyślały zabawy, które mi by do głowy nie przyszły. Np. przychodzi Kinga po mnie do pokoju i mówi "chodź Mamo znajdź Natalkę". Ide więc do ich pokoju, zaglądam za drzwi, pod łóżko, za łóżeczko...Natki nie ma.
Zdjęcie mówi samo za siebie...To takie zdjęcie z serii wytęż wzrok:)

Tu już dwie panny się schowały. Osoby starające się dostrzec jakiś ład w pokoju niech nie szukają:) Pokój jest przed generalnym remontem.

Co poza tym. Ostatnio (nareszcie) dotarła do mnie książka "Dekorowanie ciast, ciasteczek i tortów". Chodziłam koło niej w EMPIKu aż mi ją wykupili i dopiero teraz udało mi się wyszperać za ciut mniejsze pieniądze w hurtowni:)
Kiążka cudo, dla kogoś kto lubi bawić się i dekorować. Prócz przepisów jak wygonać samą dekorację, są przepisy na ciasta, ciasteczka, masy, lukry itp. Moim zdaniem super.
A tu parę zdjęć stron ksążki







Pierwsza próba moich manualnych zdolności połączonych z przepisami z książki będzie już niedługo, bo za jakieś 3 tygodnie. Za 3 tygodnie moja mała Tuśka będzie już 2 letnią Pannicą:)

P.S. Ciotka Edyta kiedy to zleciało??

Pozdrawiam
                 ElżBietka


czwartek, 16 lutego 2012

Zasypało nas po pas. Zima w pełni. Jest przepięknie. Brakuje mi tylko słońca swiecącego delikatnie.
Cały tydzień mamy jakiś rozbiegany, zajęty, szykują się rewolucje, na których myśl ściska mnie w żołądku.
W całym tym zamieszaniu znaleźliśmy jednak chwilę żeby 14 lutego usiąść spokojnie z dziećmi i poprostu pobyć. Jakimś cudem na stole pojawił się tort. Tort banalny w wykonaniu, przepyszny, mało słodki.

Dla chętnych podaje przepis.

Biszkopt ( ponoć najłatwiejsze ciasto, mi zawsze opadał):

  • 6 jajek
  • lekko ponad ½ szklanki mąki pszennej
  • 1 kopiata łyżka kakao (po połączeniu kakao i mąki pszennej powinniśmy otrzymać ¾ szklanki)
  • 3/4 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1 szklanka cukru
  • 2 łyżki wody
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  1. Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywną pianę. Dalej ubijając, dodać stopniowo cukier. Dalej miksując, dodać po jednym żółtku.
  2. W miseczce wymieszać obie mąki z proszkiem do pieczenia. (Najlepiej, jeśli mąkę przesiejemy, wtedy będzie pulchna i unikniemy grudek). Dodawać porcjami do masy jajecznej, delikatnie mieszając łyżką drewnianą. W międzyczasie dodać wodę. (Dodając mąkę i wodę można dalej miksować mikserem, ale na najmniejszych obrotach. Miksować chwilę, tylko do połączenia składników).

I "moja" ( przepis z www) masa/ mus.  Masa bez jajek, bez masła.
  • 250 g sera mascarpone
  • 100 g ciemnej czekolady (minimum 64% kakao)
  • 350 ml śmietany do deserów 36% lub śmietanki kremowej 30%, zimnej
  • 1/2 szklanki cukru pudru
 Czekoladę połamać na kosteczki, roztopić w kąpieli wodnej i jeszcze ciepłą (nie gorącą!) połączyć za pomocą łyżki z serem mascarpone. Zimną śmietankę do deserów ubić na bardzo sztywną pianę razem z cukrem pudrem, wmieszać ją delikatnymi ruchami szpatułki do masy czekoladowej. Wstawić do lodówki do czasu przełożenia.

Ja osobiście żeby było jeszcze smaczniej smaruje ciasto konfiturą wiśniową i potem dopiero musem.



Potem mus i kolejna warstwa. Niestety (jak to zwykle bywa gdy robi się coś na 5 min przed) w sklepie brakło słodkości dekoracyjnych. Bita śmietana musiała wystarczyć.




Pierwszym tortem jaki upiekłam w swoim życiu i był w pełni zjadliwy, był tort urodzinowy dla Kingi. Zamówiona była Barbi/ księżniczka. Cena tortu w cukierni mnie przeraziła (120zł minimum). Postanowiłam spróbować sama.


Może i nic specjalnego, ale dziecko było zadowolone, a o to chodziło.

Jeśli już mowa o pierwszym razie, to wczoraj był taki pierwszy. I znowu coś idealnie nieidealnego, ale pierwsze.


Jak narazie wszystko się trzyma, nic nie odpadło. Tak więc pora na następne wyzwania :)

Wczoraj odbył się też ten długo wyczekany bal karnawałowy w przedszkolu. Były tańce połamańce, głośna muzyka, konkursy, poczęstunek i wiele innych atrakcji:)


A dziś Tłusty Czwartek... hm...może jakieś faworki po powrocie Kingi z przedszkola wyczarujemy:)

Pozdrawiam
                  ElżBietka

wtorek, 7 lutego 2012

Cudze chwaliłam

Czasem tak jest, że ma się coś pod nosem a szuka się daleko. Ileż to razy byłam na stonie sklepu Duka, czy Home & You. O ile Duka ma sklep on line, ten drugi go nie posiada (albo ja ślepota przegapiłam). Te wszystkie kubeczki, ściereczki, podkładki, świeczki.... pozwoliły nacieszyć moje oko. Nie stronie od zakupów na www, ale akurat szkło wolę kupować tradycyjnie w sklepie. Poza tym to 15zł za przesyłkę, gdy mogę mieć za to np. 2 śliczne kubki, czy 2 foremki na tartę ... eh:( W sklepie on line Duka już miałam zamawiać pastelowe formki na tartę, gdy... koleżanka wyciągnęła mnie na zakupowe szaleństwo do Centrum Silesia. I jaka była moja radość, gdy wśród gąszcza wystaw i szyldów wypatrzyłam te dwa, o których mowa.
Weszłam do Home & You i nie wiedziałam na co patrzeć. Normalnie oczopląsu dostałam:) A gdy weszłam na dział kuchenny wiedziałam, że będzie to mój ulubiony sklep.
W niedzielę, gdy pojechałam do kina z Kingą na Piękną i Bestię raz jeszcze weszłam, pomyślałam i wyszłam uboższa o 80zł:)
Ciężko się było zdecydować na konkretny "zestaw". Ja wybrałam ten kawowy. A tak na marginesie to motywy kawowe skojarzyły mi się z kuchanią Dity:) (Ciotka pozdrawiam).




Co kupiłam? Dwa kubki (narazie dwa), fartuszek, świereczki i podkładkę coś ala silikon, czy guma. Oczywiście to nie wszystko co było w sklepie z tego wzoru. Następne zakupy też będą:)
Ściereczka, fartuszek oraz podkładka są całe w różnorakie przepisy na pyszną kawę.
I to co pisałam wcześniej. Duży minus, że Home & You nie ma sklepu on line, w którym można zrobić zakupy i np. odebrać w sklepie stacjonarnym. Co gorsza nie można nawet przyść do sklepu i zamówić tego co się chce, bo i tak tego nie przyślą:(:(:( Jedynym rozwiązaniem są telefony do sklepu z pytaniem "czy jest...?"

A teraz wybaczcie...śmigam na kawkę wg przepisu z fartuszka:)

Pozdrawiam
                   ElżBietka

czwartek, 2 lutego 2012

Brrr...zimno, nawet bardzo. Temperatury - 20 stopni to nie dla mnie.

Ostatnio szperając po stronach www, po blogach zobaczyłam coś co ... musiałam mieć. Uwaga chwalę się:)






Wianek, cały w mniejszych i większych muszelkach. Jest piękny. Zawisł hm...w łazience:) Muszelki...woda...:)
Następny w planach jest wianek do dużego pokoju. Wszystkie cudeńka możecie zobaczyć tu.

Przywiozłam też maszynę do szycia. Udało mi się nawet uszyć coś, co przypomina serduszko. A jako że materiałów w domu brak muszę gdzieś się udać i zakupić. I próbować, próbować, próbować...

Kinga szykuje się do balu karnawałowego. Wczoraj wszystkie markety objechałam, bo tej jednej wymarzonej nigdzie nie było. I gdy już wydawało się, że nic nie znajdziemy, wypatrzyłyśmy tą o której mowa była.
A tutaj przymiarki już w domu.

Weekend za pasem, więc plany są iście robocze. Wypad do Ikei i pieczenie ciasteczek....

Pozdrawiam
                  ElżBietka

wtorek, 24 stycznia 2012

AAA kotki dwa, czyli moja mała sypialnia

Od zawsze wydawało mi się, że sklep Weltbild to tylko i wyłącznie księgarnia. Wydawało mi się do momentu otrzymania na meila oferty. Weszłam, zobaczyłam, zamówiłam, odebrałam:)

Tylko... świeczek brak:)
Świecznik oczywiście powędrował do sypialni, w której królują białe dodatki (niestety prócz mebli z BRW).

Kiedyś (gdy Kinga była sama) sypialnia była w obecnym pokoju dziewczynek. Po narodzinach Natki musieliśmy zamienić pokoje. Mam oczywiście plan przemalować meble na biało. Gdzieś zapisałam nazwę farby, która super kryje okleinę. Na pierwszy rzut pójdzie jednak szafka na buty, żeby ewentualne straty były mniejsze:)

I tak po zamianie pokoi nasze duże małżeńskie łóżko zostało niestety zamienione na zwykłą rozkładaną wersalkę. Żeby choć trochę pasowała do wystroju nakrywana jest narzutą. Narzuta to natomiast pamiątka rodzinna, ręcznie haftowana.


Nie ma tu zbyt dużo miejsca na dodatki tzw. stojące. Na półce królują białe wikinowe kosze, zdjecia dziewczy, białe flakoniki itp. Brakuje czegoś na ścianie. Czegoś...narazie nie wiem czego, ale się dowiem i coś będzie:)



A za oknem...wiosna. Plus 7 stopni, ptaszki śpiewają...

Pozdrawiam
                  ElżBietka

czwartek, 19 stycznia 2012

Czy ktoś widział, czy ktoś słyszał, czy ktoś wie...

Jakiś czas temu kupiłam numer Mojego mieszkania i ... wpadło mi w oko - pudełko na ciastka. Przeglądnełam chyba milion stron www oferujących tego typu rzeczy, ale nie ma :(
I tu moja prośba. Gdyby ktoś, gdzieś, całkiem przypadkiem natrafił na owo pudełko żeby dał znać. Poniżej zdjęcie owego pudełeczka:)


Pozdrawiam
                ElżBietka

wtorek, 17 stycznia 2012

Zima lubi dzieci najbardziej na świecie...

Oj tak! Sypało, sypało i zasypało. Starsza aż piszczy z radości, Młodsza patrzy spod oka, bo to pierwsza świadoma zima w jej życiu. Do śniegu podchodzi z respektem, chciałaby ale boi się. Chciałaby kulkę zrobić, ale śnieg słuchać nie chce i do rękawiczek się lepi, na górkę wejść chce, nie da się bo buty się ślizgają. Złości się wtedy straszliwie.

I jeśli tylko temperatura nie pokazuje zbyt dużo - i wiatru brak, szalejemy na śniegu, biegamy, robimy orzełka, zjeżdżamy na ... pupie jak sanek akurat pod ręką nie ma i wracamy do domy przemoczeni, z czerwonymi nosami, ale szczęśliwi.






Pozdrawiam zimowo
                                 Bietka